Rozmnażanie świnek
Świnki morskie należą do rodziny ssaków, a zatem rozmnażają się w sposób, który doskonale znamy: pierwszym, oczywistym i niezbędnym warunkiem jest skrzyżowanie świnek przeciwnych płci. Drugim z kolei jest poprawny przebieg cyklu menstruacyjnego u samicy.
Ruja występuje co 10-21 dni, lecz najczęściej pojawia się co 14-15 dni. Z jednym samcem można łączyć dwie samice jednocześnie aczkolwiek niektórzy hodowcy to odradzają. Jeżeli więc zdecydujesz się połączyć dwie samiczki z samcem, obserwuj jak rozwija się sytuacja i relacje miedzy nimi i w razie potrzeby oddziel jedną z samic. Ponadto istnieje ryzyko, że samiec nie zainteresuje się obiema samiczkami i jedna nie zostanie pokryta. Aby zmniejszyć ryzyko niepowodzenia, najlepiej zapewnić świnkom wspólne lokum na 3-4 tygodnie, aczkolwiek samica może mieszkać z samcem prawie do rozwiązania ciąży, czyli około miesiąca i 2-3 tygodni.
Połączenie partnerów może się wiązać z rozmaitymi reakcjami rozpiętymi pomiędzy nienawiścią a miłością. Przechodząc do kwestii estetycznych – szczególnie przy pierwszym połączeniu samca z samicą w okolicach klatki mogą unosić się niekoniecznie urocze zapachy. Jest to spowodowane nagłym wzrostem poziomu hormonów u samca.
UWAGA: Życie świnki, która pierwszą ciążę przechodzi po pierwszym roku życia jest zagrożone! Jej miednica zdążyła się już zrosnąć i najprawdopodobniej jest zbyt wąska, żeby oseski mogły się przez nią przecisnąć. Jednocześnie jednak samiczka powinna mieć przed pierwszą ciążą skończone min. 6 miesięcy i powinna ważyć min. 800 gram – znajdziecie na ten temat bardzo zróżnicowane teorie, my jednak uważamy tę za słuszną.
Aby to określić musimy wziąć pod uwagę dwa fakty:
- Ciąża świnki trwa zwykle 68-72 dni, jednak możliwy jest poród już w 59 dni po zapłodnieniu
- Cykl menstruacyjny u świnki morskiej trwa 15-17 dni. Sama ruja, czyli okres, kiedy samica jest płodna, trwa 24-48 godzin, z tego 6-11 godzin to okres, kiedy gotowa jest przyjąć samca. Kiedy samica nie jest w okresie rui, jej drogi rodne są zamknięte czopem śluzowym i zapłodnienie nie jest możliwe
Gdybyśmy więc połączyli samicę z samcem dokładnie w chwili, kiedy jest gotowa do pokrycia – najkrótszy możliwy czas po jakim mogłyby się narodzić maluszki to 59 dni, jednak najprawdopodobniej – po 68-72 dniach.
Gdybyśmy jednak na połączenie przypadkiem wybrali dzień cyklu wypadający zaraz po “dniu płodnym” – musielibyśmy czekać nawet 21 dni na kolejną szansę na zapłodnienia, a następnie do 72 dni ciąży, zatem najdłuższy możliwy czas oczekiwania na maluchy to 93 dni.
Musimy jednak liczyć się z tym, że nie zawsze samiec pokryje samicę podczas pierwszej rui, kiedy mieszkają razem. W związku z tym dla bezpieczeństwa potencjalnej mamy trzeba zakładać, że ostatni dzień, kiedy samica mieszka z samcem może być pierwszym dniem ciąży. Krótko mówiąc – żeby zmniejszyć szansę wystąpienia przykrych, a często tragicznych wydarzeń – przez 72 dni od rozdzielenia samca i samicy należy postępować tak, jakby locha była w ciąży. Nie w każdym przypadku stan błogosławiony uda się na pierwszy rzut oka rozpoznać, aczkolwiek z reguły ciężko ten fakt przegapić.
Ciężarna świnka znacząco przybiera na masie dopiero po około 5 tygodniach. Regularne ważenie połączone z prowadzeniem notatek może pomóc we wczesnym rozpoznaniu ciąży. W przypadku regularnego przyrostu masy (oczywiście jeśli świnka nie ma skłonności do tycia) możemy zacząć czekać na maluszki. W ostatnich tygodniach brzuszek powinien stawać się coraz bardziej napięty i widocznie wielki. Jeżeli świnka jest duża i nosi tylko jedno dziecko – nawet doświadczony hodowca może przeoczyć ciążę (znajomemu się to zdarzyło). Pamiętajcie więc, że jedyną pewną metodą jest wykonanie USG u weterynarza.
Musimy przede wszystkim zatroszczyć się o to, aby nasza ciężarna samiczka dostawała większe niż do tej pory porcje jedzenia. Dieta powinna być stale uzupełniana o owoce, warzywa, witaminę C i jak największe ilości zieleniny. Przecież nasza loszka ma do wykarmienia już nie tylko własny, wiecznie głodny brzuszek! 😉
Niemal do końca ciąży może przebywać w towarzystwie innej samiczki, a nawet samca – przed porodem (czyli dla pełnego bezpieczeństwa – 58 dni po pierwszym dniu spędzonym samcem), powinna jednak zostać przeniesiona do przyjaznego, samotnego lokum i pozostać w nim nie tylko do porodu, ale do około czterech tygodni od narodzenia osesków maluchów.
UWAGA: starajmy się w miarę możliwości unikać noszenia świnki w zaawansowanej ciąży, szczególnie uważając w ostatnim etapie (po piątym tygodniu). Jeżeli jesteśmy zmuszeni to zrobić, bądźmy nadzwyczaj ostrożni. Najlepiej jest podłożyć jedną rękę pod brzuszek świnki, ale absolutnie nie uciskając – można uszkodzić płód!
Końcówka ciąży u świnek może przebiegać różnie. U jednej z naszych samiczek zauważyliśmy spadek apetytu i niemal całkowitą bierność, co jest zupełnie sprzeczne z informacjami, które zwykle znajduje się w internecie. Inne zaś jadły za trzy i stawały się wyjątkowo towarzyskie.
Ciekawostka: jedna ze świnek podczas ciąży całkowicie się oswoiła (choć wcześniej, mimo milionów prób, traciliśmy już wszelką nadzieję). Stan ten utrzymał się też po wydaniu na świat małych prosiaków.
A zatem wniosek jest taki, że nie ma reguły. Należy jednak zachowywać, szczególnie w tym okresie, wzmożoną czujność – jeśli zauważymy jakiś objaw/objawy, który wydaje się nam niepokojący, najbezpieczniej jest skontaktować się z weterynarzem. Osowiałość np. może być objawem zatrucia ciążowego i brak szybkiej reakcji może prowadzić do śmierci zwierzęcia.
Świnki najchętniej rodzą wtedy, kiedy właścicieli nie ma w domu i nie przeszkadzają im żadne domowe hałasy. Nie jest to jednak reguła – mniej więcej połowę porodów naszych świnek mieliśmy okazję oglądać. Jeżeli jest taka możliwość – najpewniej świnkowa mama na czas porodu spróbuje się ukryć – np. w domku. Z jednej strony zapewnia jej to komfort, z drugiej zaś uniemożliwia nam pomoc w razie komplikacji (które niestety zdarzają się nad wyraz często).
Poród odbywa się zwykle szybko – może trwać od kilku minut do około godziny. Maluszki rodzą się po kolei, świnkowa mama zdejmuje z nowo narodzonego dziecka błony płodowe i zaczyna rodzić kolejne młode. Jeżeli mamy możliwość ‘asystowania’ przy porodzie, dobrze mieć przygotowany ręcznik namoczony w ciepłej wodzie – jeśli nowo narodzona świnka nie wykazuje oznak życia należy masować ją ww. ciepłym ręcznikiem – może (acz niestety nie musi) uratować jej to życie.
Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem – dzieci ogłaszają swoją obecność na świecie i witają nowych właścicieli cichymi piskami.
Po wydaniu na świat ostatniego potomka świnkowa mama rodzi, a następnie zjada łożysko. Nie jest to zbyt apetyczny widok, ale zapewniam, że znacznie bardziej pochłaniają uwagę maluszki 😉 Ewentualne mięsopodobne elementy, które pozostaną w klatce, należy usunąć, jednak dopiero po kilku godzinach. Samica, dzięki hormonom znajdującym się w łożysku, rozpoczyna laktację, co dalej pozwoli na rozpoczęcie karmienia maluszków.
UWAGA
Mając za sobą kilka świnkowych porodów oraz wiele rozmów z innymi hodowcami – nasze odczucia odnośnie rozmnażania świnek są – delikatnie mówiąc – mieszane.
Z jednej strony: malutkie świnki są rozkoszne, a samo oglądanie rodzącego się życia jest fascynujące, z drugiej jednak strony żal po śmierci pierwszego maleństwa jest wielki, a kolejne martwe prosiaczki tylko go zwiększają.
Na pierwszych 6 miotów tylko z dwoma wszystko było w porządku, jedna świnka urodziła się o połowę mniejsza od rodzeństwa, nie przybierała na masie i zmarła po dwóch tygodniach, dwie inne (z dwóch miotów) urodziły się martwe / lub nie przeżyły porodu, w kolejnym miocie pojawiły się problemy zdrowotne. Można powiedzieć, że i tak mieliśmy szczęście – żadna z naszych dorosłych samic nie zmarła, co również zdarza się zbyt często…
Dodatkowo – zanim zaczniesz na poważnie myśleć o rozmnażaniu świnek – zastanów się co zrobisz z potomstwem – sprzedaż małych rasowych świnek nie jest łatwa (szczególnie w przypadku samców), z zapewnieniem dobrego domu dla ‘kundelków’ jest jeszcze trudniej, a przecież samce trzeba oddzielić od samic czasami nawet w dwa tygodnie po narodzinach…