Historia świnek

czyli próba uchwycenia, co wspólnego ze świnkami mają Inkowie, mumie i konkwistadorzy…

Poczujcie zapach i atmosferę ciepłego, wilgotnego zmierzchu na obrzeżach lasów tropikalnych mniej więcej 5 000 lat temu. Ostatnie promienie słońca drgają delikatnie na malachitowych liściach pokrytych tłuszczową powłoczką, liany podrygują w rytm podmuchów wiatru, zaburzając pozorny bezruch zielonej ściany, tak, jak szelesty i pokrzykiwania wielobarwnych papug przerywają ciszę. Witajcie w Puszczy Amazońskiej, gdzie dla niektórych życie kończy się o zmroku, a dla innych… Dopiero się zaczyna.

Spomiędzy gęstych liści niskich krzewów rozlegają się głośne piski. Po chwili wyłania się ciemny kształt. Przyjrzyjmy się bliżej – mamy przed sobą drobne stworzonko, które, z aktualnym stanem wiedzy, z pewnością przypiszemy do rodziny gryzoni – zwarty, pozbawiony ogona tułów pokryty szaro-brunatnym futerkiem (agouti); przednie, raczej krótkie i mocno zbudowane łapki zakończone czterema pazurami, tylne, mocniejsze, trzema; rozstawione dość szeroko ciemne oczy, nos z długimi wąsami, nastawione do góry, małe uszy – bez wątpienia przywodzi nam to na myśl gryzonia znanego dziś jako świnka morska.

I niewiele się mylimy – mamy do czynienia z jej dziko żyjącym praprzodkiem, występującym w trzech gatunkach na terenie Ameryki Południowej.

Po chwili tuż przed nami przebiega całe stado w niesamowitym, jak na tak niewielki rozmiar, tempie. Mimo tego, że zwierzęta te są całkiem dobrymi kopaczami, raczej poszukują nor i gniazd, powstałych w wyniku interwencji innych zwierząt i właśnie w tej chwili chcą znaleźć gotowe schronienia. Przychodzi nam pewnie na myśl pytanie – przed czym uciekają? Odpowiedź po chwili nadchodzi, a raczej skrada się sama.

Zza drzew wręcz bezszelestnie wyłania się dwóch bosych Inków, którzy upatrzyli sobie naszych bohaterów jako cel kolacji dla kobiet z plemienia. Tej nocy miały one uczestniczyć w rytualnym obrzędzie. Całe szczęście stadku udało się zbiec niepostrzeżenie, aczkolwiek zazwyczaj polowania kończyły się tragicznie dla gryzoni (które, swoją drogą, do dziś są jednym z najbardziej finezyjnych przysmaków w peruwiańskich i brazylijskich restauracjach).

Zawiedzeni Inkowie po kilku godzinach poszukiwań wrócili do doliny Cuzco z plecionymi koszami pełnymi granatowych, słodkich owoców, z którymi do tej pory się nie spotkali. Po skosztowaniu uznali, że, choć może będzie to marna rekompensata, to jednak nie wrócą z pustymi koszami i nie ściągną na siebie gniewu swoich kobiet . Te jednak nie potrafiły ukryć rozczarowania; tego wieczoru podczas pełni musiały wykonać rytualny taniec dla bogini ksieżyca Mamy Qulli, a dwóch wybranych przez szamana mężczyzn wysokich rodów miało zdobyć i przyrządzić dla nich tradycyjny posiłek zapewniający siły witalne. Jego głównym elementem miały być właśnie poszukiwane przez nich gryzonie.

Pytani o przyczyny porażki przyznali, że zwierzęta jakby się rozpłynęły – nigdy wcześniej nie mieli kłopotów podczas polowania, jednak tym razem, ilekroć zbliżali się do zwierzyny, ta, jak mówili, “znikała”. Ich słowa wzbudziły zaskoczenie, ale i pobłażanie wśród współplemieńców. Wódz podniósł się ze środka okręgu, w którego centrum się znajdował i skinął na nieudolnych łowców. Udali się za nim do namiotu i na prośbę wodza przynieśli mu kosz z granatowymi owocami z puszczy i zostawili go samego. Nie wychodził przez parę kolejnych godzin. Wreszcie przed namiotem uniósł się gęsty, błękitny dym o słodkawym zapachu; wódz wezwał szamanów, którzy rozdzielone na porcje owoce rozdali kobietom.

Tej nocy ich taniec był inny niż do tej pory; kobiety odeszły od tradycyjnej choreografii, z zamkniętymi oczami kreśląc kijami niezrozumiałe dla większości Inków symbole. Jednak szamani zrozumieli ich znaczenie. Za pośrednictwem bogini Mamy Qulli kobiety przepowiedziały najazd białych ludzi, którzy zniszczą dobytek kulturowy tutejszych ludów. Po złożeniu ofiary wódz z najwyższymi kapłanami udali się na obrady. Szamani doszli do wniosku, że oczy kobiet otworzyły się szerzej po spożyciu wyjątkowej kolacji – przepowiednia była darem od czuwającej nad nimi bogini. “Znikające” gryzonie były pierwszym przejawem jej boskiej mocy.

Kolejnego dnia młodym chłopcom z plemienia zlecono ulepienie z gliny pomnika na kształt gryzonia, który to stał się patronem Cuzco. Od tej pory praprzodkowie świnek morskich stali się świętymi zwierzętami, które przez wieki czczono, a nawet mumifikowano i chowano w bogatych grobowcach.

Inkowie przez długi czas z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie przepowiednie Mamy Qulli, jednak 4 500 lat sprawiły, iż niemal całkowicie o niej zapomniano. A właśnie wtedy stało się jej zadość. Około 1 500 roku, podczas pierwszych wypraw konkwistadorów, Amerykę Południową praktycznie zrównano z ziemią. Większość dobytków kulturowych Inków ukradziono i przewieziono na statkach do Europy, świątynie i miasta zniszczono, a rośliny i zwierzęta sprzedawano na nowym kontynencie w bardzo wysokich cenach.

I w ten właśnie sposób mali bohaterowie Inków przywędrowali na Nowy Kontynent już pod taką samą nazwą, pod którą dziś znamy je i my – a raczej prawie taką samą, gdyż początkowo były to świnki zamorskie. Jak łatwo możemy się domyślić – zamorskie – bo pochodzące zza oceanu. A dlaczego świnki? Prawdopodobnie ze względu na pozbawiony szyi korpus i dźwięki przypominające kwiczenie.

Z kolei angielska nazwa Guinea Pig ma inne pochodzenie – według jednej z teorii początkowo mylnie przypisywano świnkom jako miejsce pochodzenia Guayanę. Według drugiej, zwierzęta te były transportowane do Europy przez Nową Gwineę. Spotkałam się też z teorią, jakoby świnki miały kosztować jedną gwineę, ówczesną walutę. Dziś raczej nie dojdziemy do tego, które z podań jest prawdziwe, a więc lepiej oprzeć się na faktach.

Ze względu na wysoką cenę początkowo świnki były kupowane głównie przez bogate rodziny arystokratyczne jako zwierzątka dla dzieci. Z czasem okazało się, że bardzo szybko się rozmnażają – pozyskały grono zwolenników, którzy zainteresowali się ich hodowlą i zaczęli tworzyć nowe, coraz liczniejsze rasy. Tak ich historia wciąż się rozwija…

Od czasów Inków przetrwała aż do dziś, dzięki czemu współtworzymy ją i my!

FAKTY